WITEK: Dlaczego to robisz? Co cię nakręca do darowania twojego wolnego czasu, pieniędzy – czyli rzeczy, które mógłbyś przeznaczyć na siebie, rodzinę, przyjemności – a poświęcasz to stowarzyszeniu, pracy z dziećmi itd?
GRZESIEK: Idealista tak to ja, choć obdarzony realnym spojrzeniem na rzeczywistość. Żeby odpowiedzieć na pytanie "dlaczego to robisz?" trzeba sięgnąć pamięcią do Chorzowa Batorego, na ul. 25 lecia (obecnie Czempiela). Mały ministrant biegający do służby "na dół" w kościele Najświętszej Maryi Panny, potem służący w parafii Dobrego Pasterza w tak zwanej kaplicy, potem animator, moderator, następnie animator archidiecezjalnej służby liturgicznej... tak upływało moje młodzieńcze życie w szarym, betonowym blokowisku osiedla Batory lat 80 tych.
Nagle zaczęto mówić o zjawiskowych dziwnych koncertach, które energetyzują swoją oryginalnością ...i tak ja, ministrant, młody chłopak całkiem z boku przyglądałem się tym wydarzeniom. Kreowany przez księdza Jerzego Szymika, Witka Wolnego i ekipę, która była nieco starsza, przekaz ewangeliczny mówiony niecodziennym językiem, doskonale trafiający do młodych ludzi. To nie były tylko słowa, to nie była tylko muzyka, to był manifest dla pokolenia ludzi szukających wzorców i wartości, które będą kształtowały ich życie w przyszłości. Chłonąłem tę ideologię całym sercem.
Potem ukazał się autorski śpiewnik Witka Wolnego "Fantastyczne śpiewanie". Były pierwsze próby grania tych utworów. Pamiętam, że zakochany w dziewczynie (obecnie to moja żona Karina), której nagrałem całą kasetę utworów we własnej aranżacji z tego śpiewnika i zatytułowałem ją "Dla Buziaczka - rok 92", mamy ją do dziś...
Przygoda z gitarą trwała nadal, występy kolędowe, piosenki oazowe, kapela metalowa w szkole samochodowej w Bytomiu to był czas Metalmanii....
Wrócę znowu do animatorki Dzieci Maryi mojej dziewczyny, narzeczonej i od roku 97 żony, z którą wspólnie prowadziliśmy kolonie charytatywne 3 lata pod rząd organizowane w Parafii Świętego Antoniego. To tam zdobywaliśmy szlify prowadzenia grupy, wspólnoty, turnusu, tam powstał tekst "Śpiewaj dniom" do muzyki M. Jacksona z oryginału "Uleczyć świat".
Rok 2016. Parafia św. Wawrzyńca w Chorzowie. Wszystko zaczęło się 10 lat wcześniej, nasza córeczka Martusia właśnie idzie do pierwszej komunii świętej. Proboszcz na kolędzie widząc gitarę w kącie zadał kilka pytań, dowiedział się kim jesteśmy i co społecznie robiliśmy przez większość swojego życia. Zapytał czy odbudujemy wspólnotę Dzieci Maryi w naszej parafii świętego Wawrzyńca. Nastąpiła konsternacja czy nie jesteśmy już zbyt dojrzali, czy znajdziemy wspólny język z dziećmi... Zgodziliśmy się, po 8 latach nasza wspólnota (zaczęliśmy od czterech osób) liczy 25 uczestników.
Moja pasja gry na gitarze trwała nadal, sprzyjało to realizacji niekonwencjonalnych pomysłów związanych z nagraniami w studio, video klipami, koncertami i przedstawieniami muzycznymi. Działania te zaowocowały realizacją w 2013 r. spektaklu muzycznego "Mały Książę i Róża", który oparliśmy na utworach zawartych w śpiewniku "Fantastyczne Śpiewanie". Pamiętam jak rozpocząłem spektakl z magnetofonu oryginalnym tekstem Księdza Jerzego Szymika z kaplicy w Batorym 30 lat temu.
Właśnie wtedy zauważyłem, że uruchomiłem tamte metody ewangelizacji, proste prawdy zawarte w "Małym Księciu" poparte utworami ze śpiewnika zrealizowane w formie spektaklu muzycznego. Zadziałało, to był prawdziwy wybuch. Dzieci ze wspólnoty, tak jak ja kiedyś często nuciłem "Księżniczkę" i "Różę" jadąc z Batorego autobusem małej Marcie, tak one teraz nuciły te piosenki na okrągło... I tak się zaczęło. Potem był spektakl "Jan Paweł II" , potem "Blokowisko.
Jeśli kochasz kogoś to chciałbyś z nim przebywać cały czas, chcesz go obdarowywać czymś wyjątkowym niekoniecznie licząc wszystko w złotówkach. To analogia do pasji, która jest w moim życiu. Czas to "twórczy czas", a pieniądze to "narzędzia". Staramy się je również zdobywać jako Wspólnota. Narzędzia, które staramy się wydawać roztropnie. Podstawowe warunki takie jak herbata, ciasto, cukierki to standard, który staramy się zachowywać zarówno we wspólnocie DM jaki i w stowarzyszeniu Freeland.
W: Jaki wpływ miały na ciebie, twoje postrzeganie świata, religii itd. To co się działo w latach 80 w Batorym? Czy Kościół wtedy był inny niż jest dzisiaj?
G: Kościół był dla nas pewnym azylem, lekarstwem na wszelkie nasze problemy. "Chłopcy z placu", ministranci grali w piłkę, w ping ponga, oglądali video, a wszystko działo się przy parafii. To był czas, gdzie budowała się przyjaźni z Damianem Fachem, obecnie mieszkającym w Iserlohn. Wtedy graliśmy wspólnie "Fantastyczne Śpiewanie", razem służyliśmy w parafii Dobrego Pasterza. Obecnie Damian z braćmi to część naszego stowarzyszenia Freeland zza Odry.
W mojej opinii wtedy Pan Bóg był prostszy, był chyba bliżej nas, łatwiej było spotkać Chrystusa na ulicy, może dlatego, że jeździły tylko duże Fiaty, Polonezy i maluchy no i Trabanty... to żart.
Warto zadać sobie pytanie, czy obecne narzędzia medialne nie przewartościowują świata, czy nie degradują podstawowych instynktów, takich wartości jak czułość, wrażliwości, tęsknota za dobrem. Czy nie została zamieniona na apatię obijającą się w czterech ścianach małego pokoju człowieka, który być może pragnie przyjaźni, a dostaje tylko lajki na Facebooku.
Jest to druga część "Pytań do...". Już niebawem pojawią się kolejne artykuły z cyklu.